Wojciech Mann, Krzysztof Materna
Wydawnictwo Znak, Kraków 2011
Recenzja książki „Podróże małe i duże”
„Zastanawialiśmy się, jak dwóch może napisać jedną książkę. Doszliśmy do wniosku, że nie jest to możliwe. Postanowiliśmy się rozdzielić i w tym celu pojechaliśmy obaj do Domu Pracy Twórczej w Radziejowicach. Zamieszkaliśmy w jednym pokoju. Najpierw z zainteresowaniem obserwowaliśmy młodzieżowy festyn w Radziejowicach, potem kupiliśmy litr wódki – to przecież nie jest cienka książka – i po dwóch godzinach pisaliśmy już bardzo szybko. Raz pisał jeden, raz drugi.”
Tak autorzy, Wojciech Mann i Krzysztof Materna, streszczają proces twórczy, który zrodził literacki szlagier końca 2011 roku, „Podróże małe i duże”. Entuzjaści talentu obu panów oraz fani programów „Za chwilę dalszy ciąg programu” i „MdM” na pewno się nie rozczarują. Ten sam inteligentny i wyrafinowany żart opakowany w śmiesznie opowiedziane historie. Dużo Baltony, dobrze sytuowanych przyjaciół, ludzi z show biznesu, Nowego Jorku, Ameryki i Szwajcarii kolorowo i zabawnie kontrastujących z czasami szarej aury PRL-u.
Jednak dla poszukiwaczy przygód pozycja mało przydatna. Wykazująca dużą powierzchowność i niewielką wartość odkrywczą. Oczywiście nie dla takich wrażeń czyta się lub słucha Manna i Materny, ale tytuł sugerujący podróże może być trochę mylący. I jak telewizyjne 30 minut z dżentelmenami MM mijało w mgnieniu oka, tak książka po kilku rozdziałach trochę przynudza. Warto więc, rozłożyć jej lekturę na więcej odprężających seansów. Bez wielkich oczekiwań i zobowiązań. Ot, miłe spotkanie z koneserami ciekawych znajomości i przyjemnego podejścia do świata przy dobrej kawie czy herbacie.
Wybrane cytaty z książki „Podróże małe i duże”
- „‚Stefan Batory’ -- piękna, smukła sylwetka naszej morskiej dumy.”
Wojciech Mann
- „Już w połowie trasy (po barach na „Stefanie Batorym”), czyli po trzecim lub czwartym barze następowała zmiana w podejściu do życia: człowiek stawał się niesłychanie optymistyczny.”
Wojciech Mann
- „(…) jedynym skrawkiem Polski, na którym nie obowiązywała godzina trzynasta, był właśnie ‚Stefan Batory’. Mogłeś sobie to piwo kupić przed trzynastą.”
Wojciech Mann
- „Okazało się, że w mieście kochanków (Weronie) po raz pierwszy będziemy spali z Wojtkiem w jednym łóżku. Miało to dla nas symboliczne znaczenie.”
Krzysztof Materna
- „Holendrzy są bardzo ładni, a szczególnie Holenderki -- nie tylko ładne, ale duże i wysportowane.”
Krzysztof Materna
- „Palermo wyglądało dokładnie tak jak w filmie: bezchmurne niebo, słońce, które grzało bezlitośnie, białe budynki, zieleń, odświętnie ubrani Włosi -- z bardzo szczególnym mafijnym sznytem w stroju: czarne garnitury, włosy przylizane na mokro albo brylantyną (…)”
Wojciech Mann
- „To lotnisko (w Genewie) -- podobnie jak wszystko w Szwajcarii -- jest niewielkie, ale czyściutkie, poukładane, kolorowe, milutkie i ustabilizowane.”
Wojciech Mann
- „Użycie określenia ‚udaliśmy się w drogę’ jest w wypadku Szwajcarii odrobinę na wyrost, ponieważ tam wszędzie można dojechać rowerem w ciągu jednego dnia.”
Wojciech Mann
- „(…) dla mnie Lozanna ma pewien zdecydowany minus -- nie jest to miasto dla piechura, powiedzmy: wygodnickiego piechura, ponieważ Lozanna składa się wyłącznie ze spadków i wzniesień.”
Wojciech Mann
- „(…) nasz pobyt w Szwajcarii można podzielić na dwa podstawowe działy: turystykę widzianą i turystykę jedzoną.”
Wojciech Mann
- „Dojechaliśmy na Manhattan; spoglądałem do góry z limuzyny: rzeczywiście drapacze są jak w kinie.”
Krzysztof Materna
- „(…) w Nowym Jorku trzeba tylko wyciągnąć rękę, a już zatrzymuje się żółty samochód (taksówka).”
Krzysztof Materna
- „(…) w Stanach masa rzeczy, które się przeżywa, jest właśnie taka jak w kinie.”
Wojciech Mann