Nie ma jak krótka siesta
Podróże to ciągłe odkrywanie rzeczywistości. Na tyle silne, że w pewnym momencie przychodzi ochota na własne kreowanie rzeczywistości i zmienianie nawyków. Właśnie wtedy najwygodniejszym miejscem na poobiednią drzemkę staje się duża hotelowa szafa.
Być jak Indiana Jones
Ormiańskie monastyry to najstarsze świątynie chrześcijańskie na świecie. Zbudowane na skalistych szczytach przypominają obronne fortece. Pełno w nich ciemnych korytarzy i wykutych w skałach tajemniczych kaplic. Obok duchowej refleksji pobudzają do nieustannego odkrywania zagadkowych przejść i ukrytych grobowców rodem z historii dzielnego doktora Jones.
Niekiedy świątynie zapraszają w głąb.
Niekiedy prowadzą w górę po stromych schodach.
A niekiedy ukrywają krystaliczne źródło, np. Grzegorza Oświeciciela, tryskające w samym wnętrzu kościoła.
Wody, wody!
Zakaukaskie wakacje to przede wszystkim duże upały i nieustanne pragnienie. Nie zawsze jednak można znaleźć pod ręką butelkę ożywczej wody. Wówczas pozostają miejskie studnie (Tbilisi, Gruzja) i krystaliczne źródełka (Khandzoresk, Armenia). To nie żart. W Gruzji i Armenii można bez przeszkód pić zimną wodę prosto z ulicznego kranu lub górskiego koryta.
Polowanie na tryskające strumyczki stało się ulubionym zajęciem Zosi. Lidia natomiast wybrała bardziej stonowany sposób, wgryzając się w soczyste owoce. Z małym zastrzeżeniem: koniecznie w pampersie i na stacji benzynowej. Ot, takie widzimisię.
Z życia jaskiniowca
Khandzoresk -- miasto jaskiń. Najbardziej zagadkowe miejsce na mapie naszej podróży. Dla Zosi fantastyczna możliwość penetrowania tysięcy skalnych zakamarków w prawdziwie flinstonowskiej scenerii.
Chociaż miasto wygląda na opuszczone do dzisiaj można w nim spotkać jeszcze kilku rezydentów.